Czego nauczyłem się w czasie żeglarskich Mistrzostw Świata 505er.

Dwa lata temu spełniło się moje marzenie z dzieciństwa. Miałem okazję brać udział w regatach rangi Mistrzostw Świata. Nie, nie wygrałem ich – chciałem żeby to było jasne. Paru rzeczy natomiast się nauczyłem i właśnie tą wiedzą chciałbym się dziś z Wami podzielić.

A oto czego dowiedziałem się i w czym się utwierdziłem w czasie 3 lat poprzedzających oraz w czasie samych Mistrzostw Świata 505er 2018:

Mam fajną żonę – mocno mnie wspiera i rozumie moje potrzeby. Pomysł powrotu do żeglarstwa regatowego narodził się mniej więcej 2 miesiące po przyjściu na świat mojej córki. Odwiedził nas mój klubowy kolega z sekcji żeglarskiej AZS-u, z którym żeglowaliśmy wspólnie na optymistach jakieś 20-25lat temu. Wiedział do kogo przyjść. Po przywitaniu i paru grzecznościowych rytuałach przeszedł do jakże kuszącej propozycji. Pomysł od razu mi się spodobał, więc się zgodziłem, a moja kochana żona nie robiła mi o to wyrzutów tylko cieszyła się moim entuzjazmem. Tak się jakoś dobraliśmy, że cieszy nas radość w oczach tej drugiej strony. Może to nic niezwykłego, ale wyobrażam sobie, że nie każda młoda matka świeżo narodzonego dziecka sprzyjałaby pomysłowi powrotu męża do treningów i cyklicznych podróży po krajowych regatach. W każdym razie postawę małżonki – bardzo doceniam!

Ustaliliśmy z kolegą, że poszukamy jachtu odpowiedniej klasy, ale że sporty wodne towarzyszą mi w tle codziennych zdarzeń. to przypomniałem sobie o pewnej pięknej łódce i ciekawej klasie, o której czytałem w któryś z zimowych wieczorów. Tak nasz wybór padł na klasę 505er. Dwa dni później w euforii i ogólnej wrzawie kupiliśmy zdalnie naszą jednostkę wpłacając zadatek na konto jedynego oferenta używanego jachtu tej klasy. Zaufaliśmy obcemu człowiekowi, który sensownie brzmiał przez telefon. Fakt, dało się sprawdzić, że żeglował wcześniej na tej jednostce w Pucharze Polski – to nam wystarczyło – żeglarze regatowi to bardzo honorowa grupa.

Gdy realizujesz marzenie część ludzi będzie Cię w tym wspierać. Sprzedający z Poznania okazał się sympatycznym człowiekiem. Po łódkę pojawiliśmy się mniej więcej po tygodniu. Właściciel jachtu poświęcił nam sporo czasu by ją otaklować i pokazać najważniejsze rzeczy. Mój kolega wpadł na świetny pomysł wykonania serii zdjęć, byśmy umieli to później samodzielnie złożyć w Olsztynie, a musicie wiedzieć, że było co składać. W przednim nastroju wracaliśmy w rodzinne strony autem pożyczonym od mamy kolegi, która tak nas dopingowała, że ponoć oddała je nawet przed naszą wyprawą na myjnię;) Żaden z nas nie miał haka do przyczepy w aucie, ale od czego są wspierające mamy kolegów… Po prostu mówisz i masz.

Okazało się, że mimo dokumentacji zdjęciowej składanie łódki zajęło nam dwa dni, a i tak nie wszystko było kompletne. Trzeba było wymienić parę linek i drobiazgów. W euforii spełniania marzenia umknęło nam to i owo….

SAP 505 World Championship 2018 || 2018-07-26, Gdynia, Poland || © Copyright 2018 || Polskie Stowarzyszenie Klasy 505 || All Rights Reserved || photo: Robert Hajduk – ShutterSail.com

Stara miłość nie rdzewieje, a podróże w czasie to gratka! Stało się – zwodowaliśmy nasz okręt. Nie specjalnie wiało, ale musieliśmy się nieco nacieszyć. Pierwsze pływanie to była cisza przed burzą. Kolejnym razem warunki dopisały i pojawiła się adrenalina. Było wspaniale – jacht choć stary – piekielnie szybki, wywrotny i dający spore emocje. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Emocjonalnie cofnęliśmy się do czasów podstawówki – znów bawiliśmy się jak dzieciaki z żeglarskiej sekcji młodzieżowej AZSu. Krzyczeliśmy w euforii, chlapaliśmy się wodą, zaliczaliśmy wywrotki i wierzcie mi, że to była cholerna frajda. Aktualnie był rok 2016, to doświadczenie cofnęło nas w czasie o 24 lata.

Ustaliliśmy, że ja obejmę funkcję sternika, a mój kolega z racji równie dużego doświadczenia, ale lepszych predyspozycji fizycznych będzie załogantem. Obie z tych ról są istotne i zależne od siebie. Pierwsze treningi pokazały gdzie jest nasze miejsce i ile musimy nadrobić. 505-tka to wymagająca klasa – technika, umiejętności, kondycja, wytrwałość, doświadczenie i wiedza – taki miks jest nieodzowny.

Po kilku treningach wybraliśmy się na pierwsze regaty do odległego o 428km Kamienia Pomorskiego. Dotarliśmy w środku nocy. Zostawiliśmy przyczepkę w porcie i udaliśmy się na nocleg w domku doklejonym do Muzeum Kamieni. Po kilku godzinach snu zerwaliśmy się wczesnym rankiem by zdjąć łódkę z przyczepy i przygotować się do wyścigów. Składanie sprzętu nastręczało nam jeszcze nieco problemów, ale na szczęście żeglarze to serdeczni ludzie, na których pomoc możesz liczyć w takich sytuacjach. Zostaliśmy miło przyjęci, a bardziej doświadczeni koledzy podzielili się z nami wiedzą i doświadczeniem. Tak zaczęła się nasza przygoda.

Oszczędzę Wam nieco czasu poprzez pominięcie szczegółów pierwszych dwóch lat w klasie. Pływaliśmy w kratkę (duuużą kratkę) z racji tego, że mój załogant na co dzień stacjonował w Warszawie. Ciężko było zgrać grafiki i trenować, ale udało nam się zaliczyć jeszcze kilka wyjazdów. W czasie naszego drugiego sezonu okazało się, że na kolejny rok Polska została wybrana na gospodarza Mistrzostw Świata w 505er. Mimo obaw o kwalifikację naszej łódki (miała blisko 30 lat, więc nieco odbiegała od regatowych maszyn zawodowych żeglarzy), udało nam się przejść procedury pomiarowe, zyskać certyfikat i zostaliśmy dopuszczeni do regat. Startowaliśmy ze wszystkimi, ale klasyfikację mieliśmy w dwóch kategoriach – „ogólnej”, ze wszystkimi i „classic”, dla kilku starych jachtów(powyżej 25lat).

SAP 505 World Championship 2018 || Zdjęcie z kolekcji prywatnej.

Wyzwanie było podwójne – mocno stara łódka i aspekt świeżości (czyli podejścia do startu w zasadzie bez uprzedniego trenowania w tym sezonie). Zgranie naszych grafików stanowiło nie lada wyzwanie – udało nam się trenować dwa dni i dwa dni ogarniać szkutnicze prace związane z bieżącymi potrzebami. Taka była rzeczywistość – część załóg mocno przyłożyła się do pracy, a my pojechaliśmy tam w zasadzie na spontanie. Mistrzostwa Świata trwały dwa tygodnie – pierwsze parę dni pomagaliśmy organizatorom przygotować marinę, przechodziliśmy procedury pomiarowe i rozegrane zostały tzw. Preworldsy – czyli wyścigi testowe przed mistrzostwami. My po godzinach i preworldsach ogarnialiśmy jeszcze tematy szkutnicze ponieważ dość mocno wiało i pękło nam mocowanie bomu. To było ciekawe doświadczenie, po raz kolejny przekonaliśmy się, że życzliwych ludzi spotkać można wszędzie – pomagał nam świetny szkutnik, jednak uszkodzenie było tak poważne, że wymagało interwencji profesjonalnego spawacza… Szkutnik nagrał spawaczy, z części przemysłowej portu, a podczas gdy oni działali pod presją czasu my ogarnialiśmy inne detale. W końcu zdenerwowani biegaliśmy w żeglarskich piankach po porcie, aby przed startem zdążyć odzyskać nasz sprzęt. Dostaliśmy upragniony pospawany element na godzinę przed zejściem na wodę. Udało się, zdążyliśmy, choć przebieżki wzdłuż i wszerz ogromnego portu wzmogły istniejące już napięcie.

SAP 505 World Championship 2018 || 2018-07-26, Gdynia, Poland || © Copyright 2018 || Polskie Stowarzyszenie Klasy 505 || All Rights Reserved || photo: Robert Hajduk – ShutterSail.com

W Preworldsach szło nam nieźle, ale im dalej tym trudniej. Naprawy szkutnicze, adrenalina zawodów tej rangi, brak konsekwentnych i regularnych treningów wychodziły na każdym kroku. Dodatkowo objawiły się dość wysokie aspiracje mojego kolegi – rzekłbym odwrotnie proporcjonalne do naszego trenowania – no, ale regaty takiej rangi mają to do siebie, że atmosfera rywalizacji i chęć zwycięstwa udzielają się wszystkim. Mijały kolejne dni, warunki były zmienne, a my dzielnie zamykaliśmy stawkę wraz z dominującą częścią polskiej floty. W wielu załogach dochodziło do czasowych tarć i napięć – u nas również było burzowo. Patrząc z perspektywy myślę, że każdy z nas pojechał tam z innym nastawieniem i nieco innym celem. Mój załogant liczył na lepszy wynik, który zapewne byśmy osiągnęli inwestując więcej czasu w treningi i przygotowanie jachtu. Ja jechałem tam by zrealizować marzenie z dzieciństwa, poczuć atmosferę takich zawodów i uczyć się podpatrując najlepszych światowych żeglarzy, albowiem klasa 505 zrzesza wielu medalistów z innych klas, ludzi w różnym wieku i o bardzo bogatym doświadczeniu. Finalnie okazało się, że każdy z nas się czegoś nauczył. Nie wypada mi wypowiadać się za kolegę, więc wspomnę jedynie o moim doświadczeniu. Część wniosków udało mi się wyciągnąć dopiero jakiś czas po udziale w regatach – oto one:

– Sport bez presji, by zwyciężać, jest znacznie przyjemniejszy.

– Nieważne w jakim zespole zaczynasz, ale w jakim zespole kończysz…

– Powiadają że droga do celu jest ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca niż samo jego osiągnięcie. W moim przypadku okazało się to prawdą. Przez te trzy lata zdobyliśmy sporo ciekawych i wartościowych doświadczeń.

Niekiedy zamiast czerpać satysfakcję z rywalizacji z innymi, można doceniać i cieszyć się z rywalizacji z samym sobą – ze swoimi słabościami oraz przeciwnościami losu. Wydaje mi się, że wiąże się to z mniejszą presją, a daje sporą przyjemność i zdrową satysfakcję.

SAP 505 World Championship 2018 || 2018-07-26, Gdynia, Poland || © Copyright 2018 || Polskie Stowarzyszenie Klasy 505 || All Rights Reserved || photo: Robert Hajduk – ShutterSail.com

SAP 505 World Championship 2018 || 2018-07-26, Gdynia, Poland || © Copyright 2018 || Polskie Stowarzyszenie Klasy 505 || All Rights Reserved || photo: Robert Hajduk – ShutterSail.com

Ostatecznie po zakończonych regatach i spędzonych wspólnie trzech sezonach sprzedaliśmy naszą łódkę. Każdy poszedł w inną stronę. Ja wróciłem do windsurfingu. Kolega zaczął przygotowywać się do triatlonu. Doświadczaliśmy różnych emocji – nie zawsze łatwych. Po tym, jak nieco opadły, wyjaśniliśmy sobie parę spraw – to była dobra, rzeczowa, odważna rozmowa.

Sprzedaż jachtu to było dla mnie trudne i bolesne doświadczenie. Myślałem, że może kogoś znajdę do załogi, ale mimo wielu kolegów żeglarzy – przez trzy lata posiadania żaglówki – nikt z nich nie miał czasu lub ochoty, by wybrać się na regaty. Jednak okazało się, że mimo pewnych trudów i przeciwieństw po drodze, to właśnie dzięki inicjatywie mojego kolegi przyszło mi żeglować przez 3 lata w klasie 505er. Odważna decyzja podjęta spontanicznie zaowocowała spełnieniem marzeń z dzieciństwa, a wspólne chwile spędzone na pokładzie naszej łódki, gdy dobrze się bawiliśmy czyniąc pierwsze kroki na jeziorze Plusznym pozwoliły mi przenieść się w beztroskie chwile z dzieciństwa. Za to wszystko jestem niezmiernie wdzięczny.

 

ps. Przy okazji nielicznych jachtów z kategorii classic przywieźliśmy do domu statuetkę za 3 miejsce w klasykach;)

SAP 505 World Championship 2018 || 2018-07-26, Gdynia, Poland || © Copyright 2018 || Polskie Stowarzyszenie Klasy 505 || All Rights Reserved || photo: Robert Hajduk – ShutterSail.com

 

 

 

Zostaw komentarz

Do góry