Mnisi zen i księżniczka – moja ulubiona przypowieść…

Historia ta wydarzyła się dawno, dawno temu. Pewnie dziś nikt nie pamięta kiedy dokładnie, ale ponoć rzeczywiście zdarzenie takie miało miejsce. Rzecz działa się w Japonii – dwóch mnichów zen – mistrz i uczeń, uczeń i mistrz wędrowało wzdłuż rzeki do odległego o kilka godzin drogi klasztoru…

Kiedy tak szli, nagle do ich uszu dobiegł kobiecy płacz. Jako empatyczni mnisi zen pobiegli w tamtą stronę, by zobaczyć co się stało. Gdy wybiegli zza krzewów, tuż nad brzegiem rzeki zobaczyli śliczną młodą Japonkę, w pięknym kimonie, zalewającą się łzami.

Podeszli do niej i młody mnich zapytał – powiedz proszę, co ci się stało, może możemy ci jakoś pomóc? Japonka przez łzy wydukała – w mojej rodzinie miała miejsce tragedia i oni wszyscy są tam – na drugim brzegu rzeki. Czuję, że powinnam z nimi być, ale nie umiem się przedostać na drugą stronę. Mam na sobie to oto piękne kimono, którego nie wypada mi zdjąć, ani w żaden sposób zniszczyć czy zamoczyć. Może możecie mnie przenieść?

Przykro nam odpowiedział uczeń – niestety nie możemy – jesteśmy mnichami zen bardzo rygorystycznego odłamu i nie wolno nam nawet dotknąć kobiety, w związku z czym niestety nie pomożemy ci.

Młoda Japonka znów zalała się łzami. Widząc to stary mnich – przyklęknął na kolanie, odchylił poły swojego stroju i powiedział – wskakuj mi na barana, ja cię przeniosę.

Japonka postanowiła skorzystać z okazji i weszła mu na plecy. Młody uczeń nie dowierzał własnym oczom – oto jego autorytet łamie jedną z podstawowych zasad kodeksu etycznego. Stary mnich przeniósł ją przez rzekę, postawił na drugim brzegu i wrócił. Całość trwała nie dłużej niż trzy minuty. Japonka pokłoniła się i podziękowała.

Mnisi wyruszyli w dalszą drogę. Kiedy mijali kolejne góry i wąwozy uczeń wciąż zastanawiał się jak to możliwe? Jak mistrz mógł złamać jedną z podstawowych zasad ich kodeksu, a gdy w końcu wyszli zza ostatniego wzgórza i ich oczom ukazał się klasztor uczeń nie wytrzymał i przemówił – Mistrzu, jak mogłeś to zrobić? Jak mogłeś złamać jedną z naszych podstawowych zasad? Jak mogłeś dotknąć kobiety? Jak mogłeś nieść ją na swoich plecach?

Mistrz odwrócił się do niego i uśmiechnął łagodnie, po czym powiedział – ja niosłem ją na swych plecach przez niecałe trzy minuty, a ty taszczysz ją na swych barkach przez ten cały czas!

 

[Przypowieść tą można znaleźć w literaturze zen oraz różnych poradnikach psychologicznych. Występuje tam w bardzo różnych wersjach. Zamieściłem moją wersję – tak jak ją pamiętam i nieco przeze mnie urozmaiconą. Mam nadzieję, że przypadła Ci do gustu;)]

Zostaw komentarz

Do góry